Opis forum
Dacen 12:28:13
masz wąsik x]
Lilith 12:28:50
jeśli za chwilę nie wróci normalny avek to Ty będziesz miał guza
Dacen 12:29:07
;D
Lilith spojrzała odruchowo na szablę wiszącą na ścianie i uśmiechnęła się. Cóż, dawno nie ćwiczyła, nie omieszka skorzystać z okazji. Spuściła wzrok na książkę i westchnęła.
- Nieeee... dam mu spokój. Chwilowo mam gorszego wroga - uniosła książkę i syknęła- Prawda, antropologio?
Jakoś udało jej się skupić na czytaniu, kiedy z za ściany dobiegły ją nieokreślone dźwięki. Opuściła książkę i wsłuchała się... Chwile potem przytulała się do blatu, chichocząc cicho.
Dacen śpiewał
Offline
Poniedziałek, coś koło 22.00...
- Kurwa, zajebali światło... też coś...- jęknęła Lilith, uwalając sie po ciemku na łóżko i rzucając Nakacie łyżeczkę.
- No wybacz, może i jestem dzieckiem słońca, ale ja Ci za latarnię robić nie będę! - mruknęła Nakata i obie wybuchnęły śmiechem.
Lili westchnęła i otworzyła po omacku pudełko lodów. Nakata zapaliła w tym czasie jakiś nikły płomyczek i wyciągnęła z szafki dwa zachomikowane piwa. Usiadły na łóżku, tulone kołdrami. Lilith wpakowała do buzi całą łyżeczkę lodów, żeby zagłuszyć swojego dołka i otworzyła piwo, unosząc butelkę w toaście.
- Za energetykę szczecińską! I mój niedokończony referat... którego już nie dokończę.
Offline
wtorek...
Lilith nie chciało się wchodzić po schodach. Wleciała sobie na balkon i uderzyła pięścią parę razy w szybę.
- A Ty co? Normalnie nie umiesz? - mruczał niezadowolony halfling, wpuszczając ją do pokoju. Wypchnęła go za drzwi i oparła się o nie, chichocząc.
Komp. Winamp. Everlast. Pogłośniła, zaczęła tańczyć, śpiewając.
Plumknęło aqq. Zerknęła i parsknęła śmiechem. Prawy przycisk myszki, usuń kontakt, zatwierdź. Koniec smucenia się przez jedną istotę, która nie jest tego warta.
Chłód w umyśle. Wyciągnęła karty.
- Kto?
- To ja, Saher. Gotowa?
- Daj mi 3 minuty.
- Dobra. Zaparkuję od tyłu. Do zobaczenia.
- No hej.
Spakowała się w tempie ekspresowym i wybiegła z domu przelotem żegnając się ze współlokatorami. Przy drzwiach zawahała się, myśląc, czy by nie zostawić Nakacie wiadomości... no ale przecież i tak się z nią zobaczy w sobotę. Jej braciszek już czekał. Siedział oparty o swój motocykl, z kaskiem na kolanach. podał jej drugi. Cmoknęła go w policzek i usiadła za nim, obejmując go w pasie.
- Gdzie Adain?
- W górze, z Kiarą.
Zapalił silnik. z piskiem opon wyjechali na ulicę. Lilith rozwinęła skrzydła. Po kilku chwilach wzbili się w powietrze.
- Boli...?! - zapytał Saher, przekrzykując silnik i wiatr.
- Nieee, po prostu już dawno tego nie robiłam! - odkrzyknęła radośnie.
Święta zapowiadały się cudownie - w gronie najlepszych istot, jakie znała.
Offline
- Lili, co to jest....?
Lilith spojrzała w dół i zobaczyła małą, podskakującą i machającą postać.
- Zjedź niżej...
Nakata. Zaparkowali tuż przed nią.
- Mogę z Wami jechać?
- hę...?
- Nie mam jutro zajęć. Mogę się z Wami zabrać?
- A wsiadaj, najwyżej się rozbijemy xD
Offline
środa...
- Rzucę studia... rzucę to w pizdu i wyjadę! Daleko!... Może do królestwa Araela... cholera wie... wszystko będzie lepsze...
Leżała w nocnej koszuli na łóżku i wgapiała się w sufit, zaciskając zęby. Od piątku nie chodziła na zajęcia. Dziś nawet chciała iść, ale nie mogla się przełamać...
Może ojciec miał rację - może nie nadaje się do tego? Może jest tak samo złą jak on? Może to prawda, że wszystko niszczy? Że nie jest w stanie stworzyć nic dobrego?
W chwili obecnej była bliska przytaknąć mu rację.
I zniknąć. Na zawsze.
Zwlokła się z łóżka i włączyła kompa. Arael... Umówiła się z nim na piwo. poczekała na Halflinga, żeby się nie pluł, że znikła znowu bez zapowiedzi i już miała jechać do akademika władcy ciemności, kiedy usłyszała przesłodzony głos:
- Lilith.... a czy ty kupiłaś sieciówkę?
Szybko zajrzała do portfela... Nie. Od trzech dni bilet był nie ważny.
- Fuck........
Trzasnęła drzwiami i rzuciła się z powrotem na łóżko.
"Nawet, kurwa, nie można spokojnie pojechać do przyjaciela, żeby się zalać.... No niech to wszystko... ! Grrr....."
Schowała głowę w poduszkę i popłakała się. Pierwszy raz od dawna.
Offline
- Arael idzie! - wrzasnął Halfling z korytarza.
Lili zgramoliła się leniwie z krzesła i wyszła na powitanie syna władcy ciemności.
- Miękkie kapciuszki? - zaproponowała słodko
- Bardzo śmieszne...
Dotarli do pokoju i Arael zaczął się rozpakowywać. Kostki. Rysunek. Czekolada. Herbata.
- Wstaw wodę - mruknął.
Lilith gapiła się na niego przez chwilę
- Ari... czy ty masz na sobie dżinsy?!
Uśmiechnął się krzywo.
- Stwierdziłem, że jak ubiorę się na jasno szybciej wyzdrowieję. I działa, cholera...
Offline
- Dacen jest na gg? Napisz mu że Książe Ciemności zrobił mu herbate... - oznajmił Arael rzucając się na łóżko.
"Kurwa.. twarde"
Mały smoczek sfruną diabli wiedzą skąd i usiadł mu na głowie.
- Tak Lu... Tylko ty mnie rozumiesz... - jęknął Arael.
Offline
"Dzień... który znaczą się marnie... i marnie skończy się..."
Tłukło się po głowie Araela. Był zły. Był wściekły. Miał dość i nienawidził wszystkiego co żyło. A siebie najbardziej.
"Może chociaż nie zaśpię na wykład..."
Sam wyśmiał swoje myśli.
"A na co ty liczyłeś? Że będzie dobrze?"
"Tak"
"Naiwniak"
"Wiem"
"A czyja wina?"
"moja"
- Nie strzelaj fochów... - Lilith przeszła nad nim oderwawszy sie od lapka.
- Nie strzelam. Ja się nie obrażam. Nie umiem.
Offline
Lilith siedziała przed kompem z kubkiem mleka w ręku <jej jedyny posiłek od rana> i zwijała się z bólu, czytając forum. Kiedy zobaczyła posty Nakaty i Araela uśmiechnęła się tylko lekko i pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Zamknęła lapka i wstała, czując jak świat wiruje. Rzuciła w przestrzeń "Wychodzę" i zaczęła ostrożnie schodzić ze schodów. Mithriel czekała. A ponieważ Lili dała jej słowo, że przyjdzie, wolała umrzeć gdzieś po drodze, niż nie dotrzymać obietnicy.
Offline
Piątek...
- Nie pojadę...
- ...
- Nie chce mi się, nie lubię ich i w ogóle. Nie pojadę.
- ...
- Naprawdę nie pojadę. Czemu nic nie mówisz?
- Nie będę Cię zmuszać.
7 godzin później Lilith i Nakata stały na peronie czekając na pociąg. Nakata przyglądała się skrzydlatej przyjaciółce, która uśmiechała się szeroko. Zauważywszy, że Nakata na nią patrzy, oburzyła się:
- No co?!
- No nic...
- Tak wiem, to dziwne, że się uśmiecham. Napatrz sie póki możesz...
Nakata wybuchnęła śmiechem.
Offline
Wtorek.
Weszła do domu i nie miała siły nawet powiedzieć dzień dobry. Zdjęła buty i kulejąc doczłapała się do lodówki.
- Zjeść... cokolwiek... żeby się tylko nie czepiali...
Zrobiła sobie dwie grzanki, wmusiła je w siebie i zdjęła skarpetki. Krew. Chyba niedługo będzie musiała zacząć nauczyć się nie korzystać ze stóp...
Komp. GG. Jedna nowa wiadomość.
Wystarczył jeden rzut oka, żeby się uśmiechnęła... a potem klnąc, wyszła do Mithriel. Znowu uczyć się z podstaw socjologii.
Offline
- Daaaacen.... poprowadż RPGaaaaaaaaaaaaaaaaaa.... - Jęczał Arael leżąc na łóżku.
- Nie.
Nakata pisała na jakimś forum.
- Noooooooooooooooooooooooooooooo............. proszeeeeeeeeeeeeeeeeeee...........................
- Nie.
- Doooobra... Masz oficjalne zaproszenie do Imperium na wakacje. Sprzedam cię Riehvenowi - Arael uśmiechną się złym uśmiechem.
- Ok. Ale chce 10 %. - Odpowiedział bez mrugnięcia elf.
- Nie noooooooooo .... Wszystkie elfy są takie same....... 10 % .. to starczy ci na seksowną bieliznę...
- No, taką z koronką...
- Jak miał Zoiek
<ogólna gleba>
Offline
Skończyli grać o szóstej rano. Arael był oburzony bo jego postać połowę gry byłą nieprzytomna, a resztę albo siedziała gdzieś związana albo paradowała w różowej koszulce z napisem "Bad man" na plecach.... No ale w gruncie rzeczy Dacen zagrał, więc był to pewien sukces.
"I tak go dam Riehvenowi... Nie mam dla niego prezentu na urodziny... " - postanowił gdy elf poszedł spać....
Offline
W niedziel Arael patrzył na Dacena jak na kompletnego idiotę. Ten właśnie liczył drobniaki żeby zobaczyć czy ma za co kupić chleb. W między czasie marudził coś o kursach walutowych i innym badziewiu o którym Ksiąrze Ciemności pojęcia bladego nie miał.
okazało się że klepaków na chleb nie starczy.
- Chcesz to porzecze ci dychę.
- Nie...
- Kur.. Ja tez umiałem tydzień na herbaie przeżyć, choć ja nie kradłem jej Nakacei, ale ty nie rób z siebie elfa ...
- Nie...
Arael poszedł do pokoju Nakaty i Lilith, wziął z portfela dychę. bez słowa położył przed Dacenem na stole.
- Weź to! - oburzył się elf.
- Oddasz w środę.
- No... Bo zrobię ci krzywdę tą łyżeczką!!!
- to zabrzmiało jak propozycja...
- ?????????????
- A ty biedaku myślałeś że jesteś jedynym masochistą w tym domu???
- Tak!
Offline