Magiczny Szczecin

Opis forum

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#31 2008-10-06 12:08:53

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Pierwsze zajęcia z języka dla obcych...
-Sala komputerowa? -Shinju zaskoczona spojrzała na wyposażenie sali 214 w której miały odbywać się jej zajęcia. Zerknęła jeszcze raz na numerek... zgadza się... =="
-To jakiś żart, czo oni zamierzają nas tu uczyć tego języka jak w profesjonalnych szkołach... haha marzenia... czyli żart. -pomyślała znajdując sobie krzesełko.
Po 45 minutach i rozwiązaniu testu na 30 minut, Shinju znów się załamała. 16/60... T.T" To mówi samo za siebie...
-Muszę się powarzenie zastanowić nad zmianą języka... może rosyjski... ale właściwie czy nie wychodzi na to samo... będę musiała kuć tak samo, a pewnie i tak nie uzyskam więcej jak zaliczenia na trzy. Minimum zawsze jakoś wyciągnę. Grunt to nie poddawać się...
-Nie cierpię takich testów... maturę napisałam ledwo na 34%... no w sumie dobrze że 34 bo jak by było 30 to człowiek może sądzić że to z litości, a tak przynajmniej wiem że na minimum umiałam, jak zawsze... Minimalistka =="... Nie cierpię języka angielskiego... po za tym miała praktycznie półtora roku przerwy... i nic nie powtarzałam... (Tłumaczę się... ==" Prawda...) no i spodziewałam się że będę najgorsza z grupy jeśli chodzi o test... tym czasem, byłam przed ostatnia... tak czy inaczej żenada... Czy ja znam kogoś kto mógł by mi pomóc?... Nie? Tak sadziłam... i do tego się tłumaczę dlaczego test wypadł mi tak słabo... Jestem żałosna... Y.Y

Offline

 

#32 2008-10-14 16:02:51

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Godzina dziesiąta, Shinju jak inni studenci nie znanej maści i pochodzenia zajęła miejsce na niewygodnym niebieskim krzesełku z prowizorycznym, składanym stoliczkiem na zeszyty...
Westchnęła przeglądając poprzednie notatki z poprzedniego wykładu.
-Ktoś coś z tego rozumie...? zapytała grono najbliżej siedzących istot i odpowiedziało jej głuche milczenie... choć nie zupełnie. Treserka pegazów i jednorożców nieśmiało stwierdziła ze rozumie tego wiecznie szczęśliwego, przerośniętego Hobbita ćpającego prozak... a może to pieczarki...
W każdym razie wszystkie spojrzenia, zdumione spojrzenia przeniosły się na treserkę.
-Żartujesz? -zapytali prawie chórkiem.
-Nie... -chciała jeszcze coś powiedzieć kiedy Hobbit znów zaczął się żalić. To że jest nie rozumiany przez inne Hobbity to już wiemy, co będzie dziś?
Shinju starała się ze wszystkich sił  słuchać i notować. Nie może przecież być gorsza od trenerki czterokopytnych... No ale jej wysiłki spełzły na niczym. Pierwsze czterdzieści pięć minut przespała...
Obudziła się dopiero na dyskusję co to jest Literatura i inteligentnie wtrąciła że ona nie zaliczyła by do literatury słownika ortograficznego -prosimy nie pytać dlaczego.
W każdym razie nieco ożywiona zaczęła słuchać dalej bełkotu Hobbita...
Po za faktem że wedle niego grafoman jest najwybitniejszym pisarze zrozumiałe jeszcze to że literaci to masochiści, fetyszyści, nekrofile i coś jeszcze... A każdy kto zajmuje się badaniem Literatury uprawia samogwałt... Cóż Roch by się tu odnalazł... Trzeba mu polecić kierunek -pomyślała na koniec wykładu Shinju.

Ostatnio edytowany przez Shinju (2008-10-14 16:05:06)

Offline

 

#33 2008-10-15 18:56:31

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Shinju posępnie spojrzała na nowe wieści pozostawione przez Araela...
Wrócił jej dół z poprzedniego wieczoru, ale w szafce nie było już wafelków, a czekolada przyniesiona przez Strażnika Bram dawno poszła się trawić.
Chwilę jeszcze patrzyła w monitor...
Wstał, otworzyła jeden z portali przeszła, znajdując się w zacisznym wnętrzu sypialni pewnego wiecznego kawalera. Rozejrzała się i szybko znalazła mały chirurgiczny skalpel... Tak ten sam ^^. Ilu to niewyżytych i nie sympatycznych chłopców poznało go bliżej. Podniosła go i wyszła do salonu. Znała ten ... apartament, w końcu sama wykreowała tę cześć rzeczywistości.
-Roch? -zapytała rozglądając się za mężczyzną. Wyłonił się z kuchni. Shinju lekko się uśmiechnęła. -Roch, kiedyś chciałeś mnie zabić. Ale teraz proszę cię pozbaw mnie serca. Nie chcę już czuć. -powiedziała wyciągając w jego stronę jego małego przyjaciela. Mężczyzna w milczeniu podszedł ujmując skalpel w dłoń patrząc na nią tymi zimnymi niebieskimi oczami. -Nie patrz tak na mnie. -mruknęła Shinju odwracając wzrok. -Oboje dobrze wiemy że po wyrwaniu serca nie umrę. Było by zbyt piękne gdyby tak się dało. Zrób to i przestań się wreszcie cackać. Kto jest prawdziwym facetem w tym pokoju. -powiedziała ostro.
Roch nie odpowiedział.

Ostatnio edytowany przez Shinju (2008-10-15 18:58:13)

Offline

 

#34 2008-10-16 11:00:19

Arael

Syn swego Ojca

Skąd: Nibylandia
Zarejestrowany: 2007-10-19
Posty: 710
WWW

Re: Bramy Światów

[Wybacz fuckig oftop, ale w tej sytuacji nie mogę inaczej]

- Zostaw. - Głos Araela rzadko brzmiał tak poważnie. W tej chwili, jak nigdy przypominał swojego ojca. - Shinju, chodźmy stąd. To nie jest miejsce dla żadnego z nas.


You can make me bleed
You can make me cry
You can make me fall
You can make me live or die

Offline

 

#35 2008-10-16 12:50:06

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

-Ale... -jęknęła Shinju, jednak posłusznie dała się wyprowadzić z powrotem do po portalu...
-Wpadnijcie jeszcze kiedyś. -rzucił za nimi Roch.

Offline

 

#36 2008-10-17 13:49:05

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Obudził ją odgłos dzwoniącej komórki. Godzina 9:30...
Dumna z siebie bogini oznajmiła że jest dziś Japan Fest, zaś Shinju zaspanym głosem odrzekła że wie....
No Bogini nie udało się zrobić niespodzianki, a Shinju poszła kimać dalej.
Po jakimś czasie do pokoju wtoczyło się plugastwo obwieszczając że wychodzi.
-Idź i nie wracaj. -warknęła Shinju w poduszę, ostatnio nie mogła wytrzymać nawet jego obecności w tym samym pomieszczeniu. Gdy z daleka dobiegł ją szczęk przekręcanego w drzwiach klucza zamknęła oczy z myślą pogrzania się pod kołdrą jeszcze jakiś czas. Przysnęła i kiedy w półśnie zdała sobie z tego sprawę było już w pół do dwunastej. Zerwała się z łóżka bo przecież nie ma sensu marnować dnia gdy plugastwo wyszło.
Gdy wyszła z pokoju pierwszą rzeczą jaka rzuciła jej się w oczy to sterta naczyń ziejąca na końcu kuchni.
Z ust demoniątka zaczęły sypać się przekleństwa o jakie nigdy by się nie podejrzewało. Po chwil także dostrzegła sugestywnie przygotowane mięso mielone i dwie cebule.
-Kurwa mać, nie dość że mam to wszytko zmywać to jeszcze brać się w tym śmierdzącym mięsie, przecież dobrze wiedzą że nie umiem tego gówna zrobić czegoś jadalnego. Co ja jest ich pomoc domowa. Może jeszcze mam posprzątać dom i kurwa nie wiem co jeszcze. Nawet dziękuje za to nie usłyszę! Co to ma być cholera jakaś kara za to że wczoraj nie zdążyłam wrócić ze spaceru żeby im obiad ugotować. Co nie mam co robić. Co kurwa nie studiuję. -gorycz i wściekłość wyrwały się z niej tylko w postaci bezsilnego szlochu. -Mam dość bycia traktowaną jak służąca. Przecież prosiłam żeby chociaż naczynia były umyte. Przecież nie przychodzą na tyle późno do domu żeby nie móc tego zrobić. Bogini chodząc na studia już nie musiał tego wszystkiego robić, dlaczego ja muszę? Przecież dobrze wiedzą że tak tego nie cierpię, pomogliby trochę... Dlaczego muszę dbać o dom w którym tylko mieszkam. Dlaczego tylko ja się muszę starać. Mam już tego serdecznie dość. -jęknęła nie mając już nawet najmniejszej ochoty na jakiekolwiek śniadanie, tracą resztki ochoty do życia, czując ponownie ból rozrywanych skrzydeł. Najbardziej bolało ją to że naprawdę się starała żyć rodzinnie i dbać by zmęczona po pracy bogini i Strażnik Bram nie byli głodni i zmuszeni do samodzielnego przyrządzania sobie posiłków, by wystarczyło tylko odgrzać, lub po prostu usiąść i poczekać. Ale gdy poprosiła o odciążenie w tym obowiązkach od bogini usłyszą tylko "kiedy ja mam pozmywać te naczynia?"... zaś strażnik bram zrobiła to jednorazowo. Plugastwo zawsze myśli tylko o sobie i nikt mu nic nie wypomni, ba jeśli zaś Shinju odważy się zaprotestować to i tak skończy się na tym że to ona jest wina i ta zła. Wszyscy traktują ją tu jak niewolnika i jak ma nie mieć depresji, nerwicy czy jak to kurwa gówno które się przyczepiło nazwać.
Tracą ochotę na robienie czegokolwiek usiadał przed lapkiem co jakiś czas mocząc solidnie chusteczkę.
A takie miał na dziś plany... ogarnąć pokój, coś napisać, poczytać, odprężyć się. A teraz na tylko ochotę wyciągnąć tylko jakiś sznur zrobić szubienicę i otworzyć okno, przywiązać jeden koniec sznura do framugi (bo to chyba jedyna rzecz która utrzymała by jakikolwiek ciężar) i zakładając sobie pętle na szyję po prostu wyskoczyć. Walić to że większość z jej dział jest nie skończona.
Może jakbym próbowała się zabić zaczęli by mnie traktować inaczej. Doceniać...

Offline

 

#37 2008-10-17 16:29:31

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Shinju w ramach protestu za złe traktowanie więźnia nie zmyła naczyń i nabrudziła jeszcze kilka. Wkurzyła się na Boginię która w zeszłym tygodniu zagoniła ją do sprzątania łazienki a w tym gdy przypada jej kolej pojechała sobie do stolicy. Postanowiła że ma wszytko w nosie i idzie jutro na kaligrafię Japońską bez względu czy Strażnik Bram będzie musiała sama dźwigać ciężkie zakupy czy nie. Skoro wszyscy którzy nazywają się jej rodziną mają ją w nosi czemu ona miała by się nimi przejmować.
Postanowiła wyjść wcześniej i poszwendać się po mieście kupić sobie jakiś fajny Japoński gadżet tak jak to zawsze robiła gdy miała doła. Po za tym nie jeść obiadu ponieważ mielone jest tak ohydne że woli głodować. Może podtruje się spermobółką z MacKwaka a może po prostu każe żołądkowi ćwiczyć silną wolę.

Offline

 

#38 2008-10-28 13:12:33

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Wtorek dziesiąta rano.
Hobbita nigdzie nie widać...
Może nie przyjdzie...
No ale przyszedł. Zaczął wykład co jakiś czas śmiejąc się do siebie. Wojowniczka obok trzeszcząca markerem kawałku kolorowej tektury, wzbudzając wyrozumiale uśmieszki reszty istot zgromadzonych na sali i próbujących nie spać. Po drugiej stornie treserka czterokonnych rysowała coś w zeszycie, a dalej choreograf do spraw krabów przysypiała z nudy.
Nagle całe towarzystwo ożywiło się na słowa "Rzeczywistość nie istniej" o dziwo wymamrotane do mikrofonu przez wyrośniętego hobbita...
Shinju także się ożywiła. W koncu hobbit mówił coś co rozumiała. W końcu jakby nie patrzeć Arael też o tym wspominał...
Ktoś próbował zaprzeczyć temu stwierdzeniu... naiwny.
W każdym razie hobbit porównał rzeczywistość do snu, pytając jaką mamy na prawdę pewność że nie śnimy... i co będzie przebudzeniem, czy to co błędnie nazywamy śmiercią.
Później odniósł się do boga.
"Wiem skądinąd -nie bardzo wie skąd to wiem, ale wiem że Bóg istnieje. Wiem także -również nie bardzo wiedząc skąd to wiem że Bóg jest dobry. Więc skoro Bóg istniej i jest doby to nie mogę cały czas śnić, bo to by znaczyło że Bóg cały czas mnie oszukuje, ale nie może mnie oszukiwać skoro jest dobry."
Po czym znów powtórzył piękne zdanie "rzeczywistość nie istnieje".
Po chwili omawiania rzeczywistości której nie ma, która kreowana jest przez nas samych, stwierdził że nikt nie jest na tyle silny by stworzyć własną rzeczywistość -chyba że trafi do czubków. -"Rzeczywistość tworzy społeczność poprzez proces prania mózgu jakim jest kształcenie."

Później Shinju znów zaczęła przysypiać słysząc wszystkie definicje teorii która przecież i tak nie istnieje... jak wszystko...
Na końcu znów powiedział coś co na chwile obudziło Shinju...
Lotoscentryzm... ? czy ja dobrze słyszę... -pomyślało małe demoniatko.
Później hobbit zaczął fantazjować i ktoś na sali stwierdził że nie chce uświadamiać rodziców że Bóg i falu to jedno...
Na to hobbit przytoczył słowa Niechtze-> Bóg umarł ale falsu jest ciągle żywy...

Po jakimś czasie wykład się skończył a wszyscy studnci zgodnie przyznali że wykład był jak nigdy ciekawy...

Offline

 

#39 2008-11-19 14:23:15

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Shinju ledwo przytomna z rana włączyła komputer by jak zawsze pogadać sobie z Araelem przed nudnymi zajęciami na uczelni. Chwile gadali o nieistotnych pierdołach...
-Smoczyca wyjeżdża tydzień później i na tydzień krócej. Wszystkie plany szlag trafił. -wyznał książę ciemności. Krew się w Shinju zagotowała... po czym demoniątko westchnęło z rezygnacją do komputera... Nawet nie majak pocieszyć biednego mistrza, bo i co może powiedzieć. "Nie martw się następnym razem pojedzie do iraku"? Albo "Idą święta, może da ci spokój"?
Wściekła poszła na wykłady z UFO. Żeby tego było mało po drodze Shinju dopadł ten przeklęty demon i przyczepił się do pięt... Z ledwością doczłapała na wykład czując senność, wściekłość i gryzienie po piętach. Mały, Piep***** fetyszyta, pięt mu się zachciało.

Siadając na niewygodnym krzesełku puściła wiązankę której nie powstydził by się nawet org, aż się wszyscy obejrzeli.
-Jest taki "człowiek" na świecie który potrafi mnie wkór*** nawet jak go nie widzę. -zauważyła wyjmując zeszyt i piórnik, po czym przez resztę wykładów znęcając się nad króliczkami.

Offline

 

#40 2008-11-24 07:42:56

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Shinju jak zwykle o tej porze wytoczyła się ledwo przytomna ze swoje kwatery. Zdążyła tylko odbyć poranną toaletę i już Strażnik Bram ją zaczepiła. Zaczęła się rozwodzić nad kurczakiem, brokułami i papryką. Szczególnie dużo krążyła przy tej cholernej papryce.
Do Shinju przez mgłę zaspania po woli zaczął dochodzić sens tych wywodów. Pierdolony obiad...
-Mam opalić tą paprykę? Ile mi to czasu zajmie? -znaleźć tą opolankę w stercie śmieci plugastwa i machać nią jak jakiś pojeb bo jej się papryki zachciało =="
-Nie masz dzisiaj dużo zajęć. -zauważyła Strażnik Bram, jakby Shinju nie miał nic innego i ciekawszego do roboty niż zajmowanie się jej przeklętą siecią bram i częstowanie przejezdnych kuchnią orientalną.
No proszę jednak ktoś potrafi popsuć Shinju humor z rana szybciej niż plugastwo...
Demoniątko dyskretnie się zmyło pościelić łóżko wściekle przy tym mamrocząc że nie ma nic bardziej pasjonującego do roboty i że ma za dużo czasu... Po czym pod nosem puściło taką wiązankę przekleństw że samo się zdziwiło.
A miała dziś jechać na wykłady Araela do lasu i może jeszcze później na coś jeszcze =="
Strażnik Bram się zmyła...
A Shinju wściekła i zrezygnowana przyrządziła sobie mdłe śniadanie składające się z tych samych co zawsze płatków i lewego mleka... W smaku było to jeszcze bardziej mdłe i nie smaczne niż zwykle.
Do tego Bogini zaczeła okupować łazienkę...
-Zajebiście mi się tydzień zaczął.

Offline

 

#41 2008-11-25 20:00:29

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Shinju jak co tydzień z ambitnym planem przygotowania się na zajęcia z historii sztuki dna następnego nawet wyjęła zeszyt i książkę. Rozłożyła się na biureczku przed Panem Asusem. Co jakiś czas na niego  zerkając. Nawet sprawdziła co ma w ostatnich notatkach, ale nie wiele jej to pomogło w odgadnięciu co będzie na kolejnych zajęciach. Otworzyła książkę na właściwej epoce i przejrzała ile tego jest i jak jest rozłożone.
Nie chce mi się, przygotuje się na Etrusków i Rzym Pomyślała zamykając książkę, która jeszcze przez dłuższa chwilę leżała przed nią patrząc niewidomym wzrokiem rzeźby na okładce.
Po chwili Shinju otworzyła portal i stanęła w słynnej kuchni Save.
-Co robisz? -zapytała patrząc na pochylającego się nad garami Arashi.
-Kolację, a co? -odrzekł Azjata przyzwyczajony do jej nagłych pojawień się. Gdyby nie to że przy pierwszym spotkaniu wszystko mu wyjaśniła pewnie uznał by że ma schizofrenię.
-Kolację? -zdziwiła się Shinju.
-To że ty godzinę temu jadłaś obiad nie znaczy że cywilizowani ludzie nie mogą jeść teraz kolacji. -obruszył się Arashi.
-Pantoflarz. -burknęła pod nosem przysuwając sobie taborecik i siadając tak by mieć go widocznego od najlepszej strony.
-No dobra co się stało? -zapytał Arashi odwracając się od garów.
-W sumie nic. Dyplomatyczne milczenie. W sumie wyszłam z domu o 10 i wróciłam o 18... Arael mnie przebunkrował bo chciałam się wymigać od robienia mielonego. -Shinju wzdrygnęła się ze wstrętem. Nie ma nic przyjemniejszego niż babranie się z mięsem i to jeszcze tym gorszym gatunkowo. -A potem wyciągnęłam go na miasto poszliśmy na herbatę i zwiałam z zajęć z teatru. Jestem zła...
-Dopiero do ciebie dotarło? -prychnął Arashi. Shinju posłała mu wściekła spojrzenie. -Taka prawda. Ale co po za tym? Wygląda na całkiem udany dzień, biorąc pod uwagę że spędzałaś go prawie całego z Araelem.
-No w sumie... Tylko spojrzenie matki było takie wymowne jak wróciłam. -westchnęła. -Jakby mnie miała zabić. Skoro tak jej zależy na służbie, mogła powiedzieć nie szła bym na studia i grzecznie robiła obiadki.
-Użalasz się nad sobą. -zauważył Arashi.
-Wiem, ale ktoś musi to robić. -stwierdziła Shinju. -W każdym razie jak zapytałam czy nie poszła by ze mną na rynek w sobotę zobaczyć płaszcze, za to ja zrobię zakupy w piątek to na mnie naskoczyła. Że zostaje z pracą sama, że jest stara, że ma pranie, gotowanie, sprzątanie i jak ze mną pójdzie to jej czasu nie starcza. Wystarczyło by poprosić, ale dobra. Nie wnikam. -fuknęło demoniątko.
-Ale masz problemy...
-Cicho, po prostu mnie wkurza ze to mnie się cały czas obrywa, a tak na prawdę to najwięcej w tym domu robię. Ja na prawdę nie jestem typem kury domowej. Nie wezmę się sama za sprzątanie, tym bardziej za zmywanie. Boże jak ja nie cierpię zmywać. A oni mają to głęboko w poważani, nie pomaga to jak demonstracyjnie zostawiam górę brudnych naczyń. I tak na prawdę żal mi się robi tej kobiety, bo ona musi się tym wszystkim zajmować, a reszta grzej fotele. Nikogo nie obchodziło to że jak chodziłam do pracy na 12 godzin i mózg miałam po tym zryty tak że musiałam następne 12 odespać to w dni wolne musiałam gotować. Ty mi powiedz co można załatwić jak musisz odliczać każdą minutę byle nie spóźnić się do domu by obiad zrobić. Na prawdę korona by siostrze z głowy nie spadła gdyby pozmywała po obiedzie. To by jej dużo nie zajęło a matkę by odciążyło. Nie mówiąc już że stary potrafi przesiedzieć cały dzień prze telewizorem a jak się go poprosi o rozłożenie przyniesionych na stół sztuców to robi aferę. Może palić trzy paczki dziennie i pić ponad cztery piwa co wieczór to i może ruszyć ten swój zasuszony tyłek żeby rozłożyć kilka widelców.
-Nie bulwersuj się tak. To nic nie da.
-NA prawdę zacznę się bunkrować w bibliotece... na zdrowie mi wyjdzie. -stwierdziła Shinju marszcząc brwi. -Mam dość przymuszania się. Cztery lata zmuszałam się by rysować kompozycję Kokolusa, by rysować w ogóle martwą naturę i by wyglądała ona mniej więcej jak oni sobie życzą. Dlaczego musiałam łykać tabletki szczęścia, bo nie jestem typem który potrafi długo wytrzymać na przymusie.
-Masz depresję? Znowu.?
-Nie, jestem tylko histeryczką i hipochondryczką. Ale tak czy inaczej coś do czego mnie zmuszają na pewno nie zostanie wykonane przeze mnie dobrze. -westchnęła. -Siostra cały czas miga się od pracy w domu. Na soboty wychodzi w tygodniu też jej nie ma. A jak ja gdzieś wychodzę to odprowadzają mnie takim spojrzeniem że mi się odechciewa w ogóle żyć... Boże jaka była afera jak wychodziłam w sobotę rano... Niech mi powiedzą że kochają nas tak samo i traktują tak samo. Jak siostra była na studiach też tyrałam pod jej komendą "pomagając" robić obiady. A ja se na studiach muszę radzić jeszcze z górami naczyń i td.
-Kto powiedział że będzie sprawiedliwie? -zapytała Arashi z rezygnacją.
-Oni. Mieli nas traktować tak samo. -fuknęła Shinju. -Nie dość że urodziłam się tylko po to żeby pracować na swoich rodziców to jeszcze okazałam się uszkodzonym egzemplarzem. Ciesz się że jesteś jedynakiem. Przynajmniej nie porównywano cię do rodzeństwa i nie udowadniano jakim jesteś matołem.
-Nie za to jakaś baba z kompleksami stwierdziła że stracę matkę w wieku 15 lat a w wieku 30 będę już martwy.
-Nie narzekaj, zawsze mogłeś zarazić się senilizmem, patrząc na to z iloma kobietami i nie tylko sypiałeś. -Shinju uśmiechnęła się do niego złośliwie. -Pójdę już, pewnie zaraz wróci Save. Nie było by dobrze gdby nakrył się z obca babą. Pa...

Offline

 

#42 2008-11-26 13:59:16

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

-Arashi... -mężczyzna drgnął nerwowo słysząc znów głos demoniątka.
-Na  bogów co znowu.
-A jak myślisz?
-Ciąg dalszy koszmaru? Przyjemny tydzień masz, co? -uśmiechnął się w sposób który mógłby powalić na kolana każdą kobietę i nie jednego mężczyznę, ale nie Shinju. Ona nigdy nie zauważała takich subtelności.
-Dlaczego oni mi to robią? Ja na prawdę chcę dobrze. -jęknęła czując jak łzy napływają jej do oczu.
-Że niby co znowu zrobili?
Właśnie o to chodzi że nic. -fuknęła. Arashi pokręcił głową nie mając do niej cierpliwości. -Wstałam rano ledwo przytomna i co mnie przewiało w kuchni, góra naczyń. Jakoś to przełknęłam, najwyżej się nie zdrzemnę po UFO, co tam, kogo obchodzi że wyglądam jak zombi... Potem zobaczyłam rozmrażające się mięso. Myślę sobie dobra zrobię coś dobrego. Kotleciki, może z jakąś wkładką typu ser, sosik i ziemniaczki... Ale guzik! jak chciałam wziąć się za ziemniaki okazało się że ich nie ma... chyba żeby uznać że ja nie jem. Taka możliwość też może być. W końcu ja nie potrzebuje snu, jedzenia... ja nic nie potrzebuję po za tym mam własne pieniądze i mogę to wszystko sobie sama kupić.
-Urocze.
-Przestań, powiedział być coś pokrzepiającego! A nie.
-Jestem idealny...
-Jak mi to niby ma kur** pomóc. -Shinju zmarszczyła brwi.
-Cóż. Tylko geniusz potrafi stworzyć ideał.
-Gówno prawda...
-Nie ważne. I co zrobiłaś z tym obiadem?
-Wpadłam w histerię...
-Ał...
-Jeśli to nie jest depresja to co?
-Napięcie przed miesiączkowe.
-Nienawidzę cię.
-Wiem. Poczułem to dziś na wykładzie. A tak przy okazji co z tą kurtką będzie? Wiesz jest zimno, a ja tak w kusym ubranku...
-Przepraszam, postaram się załatwić to w weekend.
-Wiesz co, pójdę z tobą i razem coś wymyślimy, ok...?
-Arashi, nie wolno mi przeprowadzać istot z małych urojonych światów.
-Dzięki nie musisz tego tak podkreślać. Tylko na chwilę, nikt nie zauważy... -Arashi uśmiechnął się niewinnie. -Od kiedy przejmujesz się kimś kto ma cię gdzieś.
-Od zawsze? ... Nie ważne. Chodźmy. -Shinju znalazła się z powrotem na bramach światów... Arashi zajrzał do lodówki.
-Rany, tu na prawdę nic nie ma... nawet śmietany, więc sos odpada. -zajrzał do szafki. -O mam przecier pomidorowy. -zauważył wesoło.
-I co mi on da? Do kurczaka najlepiej pasuje co innego.
-To twój problem?
-W zasadzie tak...
-Odpuść sobie. Za bardzo się starasz i tak tego nikt nie doceni. a tak przynajmniej nie dostaniesz za niewinność.
-W sumie fakt. -Shinju wzięła od niego słoiczek z gęstym czerwonym płynem... -I co do tego.
-Może ryż... specjalnego wyboru nie masz...
-To będzie puste...
-Wiem, przydały by się warzywa... ale co zrobić. -znów otworzył lodówkę. -Jeden pomidor, kilka zdechłych marchewek... odpuść sobie warzywa, wrzuć to -powiedział podając jej resztkę kaszy z wczoraj. -I to. -dodał podając tarty ser żółty. -Przyprawisz wedle własnego gustu, ale z mojej strony powiem tylko jedno -imbir.
-Kiedyś skończą ci się pomysły... -zauważyła ponuro Shinju biorąc się za mycie potrzebnych jej naczyń.
-To tak jakby tobie miały skończyć się pomysły. -zauważył Arashi wracając do siebie...
Robiąc obiad Shinju miała ochotę podciąć sobie żyły nożem, albo zaćpać się jakimś niewiadomego źródła tabletkami... cokolwiek byle by stad zniknąć...

Obiad wyszedł znośny, ale po jego zjedzeniu Shinju czuła się jak bulimiczka która ostatkiem woli powstrzymuje się by nie pobiec do łazienki i wszystkiego nie zwrócić. Dlaczego jej brzuch buntował się po każdym posiłku, a po zjedzeniu czuła się słabsza niż przed?
Jeśli to nie depresja to co? Tak było też wtedy, gdy dostała tabletki szczęścia w trzeciej klasie...
Przyjdzie wiosna, wróci słońce, poczuję się lepiej... pomyślała z goryczą patrząc jak jej ręce trzęsą się nad klawiaturą.

Ostatnio edytowany przez Shinju (2008-11-26 13:59:53)

Offline

 

#43 2008-11-26 14:24:01

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

-Roch... weź mnie zastrzel...
-Zdurniałaś. Nie jestem głupi.  Zechciałbym to zrobić wpadł by ten twój księciunio... jak ostatnio. Nie będę zadzierał z mistrzem iluzjo...
-Nabawisz się jakiegoś syfa zobaczysz.
-Grozisz mi... wiesz chyba zacznę używać gumek.
-Wiesz że Ver ma uczulenie na lateks...
-No co ty?...

Offline

 

#44 2008-12-03 20:28:33

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

Shinju spojrzała na ponawypisywał  Araela. Łyżwy...
-I on się cieszy? -uniosła zaskoczona brew. -Ciekawe czy będzie tak samo zadowolony jak obtłucze sobie tyłek i nie będzie mógł siadać jak Roch. -zauważyła nieco złośliwie.

Offline

 

#45 2009-03-17 21:48:22

Shinju

Złośliwe demoniątko...

Skąd: Bramy światów
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 81

Re: Bramy Światów

-No proszę koga ja widzę. Co się z tobą działo? -zapytał Arashi widząc demoniątko na sofie w salonie. -Nie wyglądasz jakbyś miała doła. A zazwyczaj tylko wtedy tu przychodzisz. -dodał siadając na przeciw w fotelu. Chwilę panowało ciężkie milczenie, w którym to Arashi odpalił papierosa i zaciągnął się kusząco jak to tylko on potrafi. Shinju chwilę na niego patrzyła.
-Trudno mi uwierzyć że to dopiero dwa tygodnie. -powiedziała dość spokojnie. Arashi spojrzał na nią pytająco. -Odkąd Arael przeniósł się do Nibylandi... na Kres świata. -westchnęła.
-Przeniósł się...? Co mu do łba strzeliło?
-Odszedł od Smoczycy i z Razielem doszliśmy do wniosku że najlepiej będzie mu się zabunkrować tam gdzie go ta gadzina nie będzie szukać. -wyjaśniła. Arashi znów spojrzał na nią pytająco, po czym znów zaciągnął się dymem i go wypuścił.
-A ty...?
-A ja znów zaprowadziłam go do stalowego węża pożegnałam ... ale przynajmniej tym razem nie czułam się jakbyśmy mieli się więcej nie zobaczyć. Może to dlatego jestem ledwo przytomna po wczorajszej sesji do 4 rano... -westchnęła. -Ale, kiedy wspominam chwile gdy wspominam chwilę gdy razem z Razielem i Araelem jechaliśmy do Darclands... -Shinju uśmiechnęła się lekko. -W końcu czułam się jak w domu... na swoim miejscu. Bramy światów to coś zupełnie odmiennego. Tutaj się duszę, cały czas obawiając się że ktoś znów zechce pozbawić mnie skrzydeł. Boję się je rozwiną by znów mi ich nie pozazdrościli i z satysfakcją nie oderwali... Chcę uciec w końcu z tego bezkresnego więzienia... -mruknęła ociekając ukradkiem łzę.
-No a twoja Bogini zza ściany? Przecież obiecałaś ją wspierać... obiecałyście wspierać się na wzajem... -zauważył Arashi nieco zaskoczony zachowaniem Shinju. Takiej jej nie znał.
-Bogini... ona straciła moc. Wciąż jest bliska memu sercu, ale coraz częściej czuję że tylko przez sentyment, tak samo jak Strażnik Bram... choć on się ode mnie sukcesywnie oddala. Ja nie mam siły podtrzymywać  wszystkich więzi, zwłaszcza tych które robią ze mnie niewolnika. -Shinju westchnęła przecierając zaspane oczy. -Po za tym bogini ... jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli odnajdzie swą utraconą moc w Kaczogrodzie... Życzę jej by była tam szczęśliwa, ale nie mam siły już... nie potrafię jej pomóc gdy żali się na ten świat. JA też go nie rozumiem a nawet nie mam do kogo iść się wyżalić...
-A Nakata?
-Tak Nakata... bez niej pewnie bym nie przetrwała. Dobrze mieć ją blisko. Ale wywiało ją za rzekę. To trudna przeprawa... nie mogę już sobie pozwolić na wyjście z domu od tak... te przeklęte robale tak rzadko się przemieszczają w tamtą stronę, są drogie, kapryśne i denerwujące. Nie mam już siły...
-Aha... -Arashi zgasił niedopałek w popielniczce. -Czyli co... przy pierwszej lepszej okazji pakujesz manatki i opuszczasz Bramy Światów.
-Tak... Nie chcę słuchać wrzasków Plugastwa o drobiazgi. Nie chcę już się irytować o te drobiazgi, niedopowiedzenia, niewłaściwy ton, złe spojrzenie. To może się wydawać niczym, ale gdy zasypuje mnie lawiną w ciągu dnia to w końcu zaczynam się dusić. Zwłaszcza teraz, gdy ujrzałam świat w którym mogę być wolna. Miejsce i osoby przy których będę mogła swobodnie oddychać, rozprostować skrzydła i latać. Wysoko ponad górami. Chcę być w końcu wolna, niewola mnie zabija...
-Jak każdego. I co, zamierzasz tak po prostu rzucić wszystko i zniknąć tam na końcu świata... Nie lepiej odejść z Bram Świata? Gdzieś indziej w Mieście Cudów? Przecież możesz przenieść się do Wojowniczki...
-Tam daleko, będę mieć lepszą motywację by się nie poddać, by zdobyć zajedzie, by się usamodzielnić. Tu jak podwinie mi się noga... będę za bardzo polegała na tym że mogę wrócić do Bram, a gdy znów dam się tam zamknąć... nie chcę tego. Wiem że przy Araelu i Razielu nic mi nie grozi, przy nich czułam się spokojna. Wiem że z ich wsparciem dam sobie radę. I w końcu będę mogła poczuć wiatr pod skrzydłami, tak jak zawsze o nim śniłam.
-Czuli już postanowiłaś... to w takim razie co tu robisz? -Arashi patrzył na nią zaskoczony.
-Nie wiem... zabijam czas. To długo... cztery miesiące...
-Ale, właściwie co cię tu trzyma, czemu nie pojechałaś teraz z Araelem?
-Nie wiem... chyba to poczucie obowiązku. Jednak podjęłam się studiów... powinnam je skończyć, przynajmniej ten jeden rok. Nie chcę już więcej czuć się gorsza tylko dla tego że nie mam prawa stawiać sobie trzech liter przed nazwiskiem... Po za tym muszę pozałatwiać swoje sprawy...
-Poczucie obowiązku... z tego co mówiłaś o Araelu to pewnie powiedział by że to zwykła tresura.
-Tak, tak właśnie powiedział...
-Ty się tylko nie rozmyśl.
-Nie zamierzam.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl