Arael - 2007-10-20 07:12:44

My sweet Darkland...

Na PKPa Arael dotarł pierwszy i kupił bilet sobie i Sylvarowi. Elf wpadł w ostatniej chwili, mocno zdyszany. "ma za swoje" - pomyślał Arael gdy elf wlepił w niego zdumione spojrzenia.
- Ty chyba leciałeś na skrzydłach demonów....
- Nie... Autobusem..,.Ale przyjemność podobna, zapach z resztą też.
- A dokąd ty właściwie jeździsz?
- Hm... Wierzysz w spiskował teorie dziejów?
Elf uniósł brew.
- Niektórzy twierdzą że wywiad USA ma kontakty z szatanem. Cóż... Ma. A szatan ma kontakt z moim starym. USA ma zaś tajną bazę pod Białogardem, w której znajduje się portal między wymiarowy dalekiego zasięgu.... Hm.. Wiesz że jak ktoś się dowie że o tym wiesz to cię zabiją?
- No wiesz... - rzucił elf z wyrzutem. Arael otulił się czarnym płaszczem i zasnął.
Obudził go kopniak w kostkę.
- Ty tu chyba wysiadasz... - powiedział elf
- O kurwa... - powiedział Arael rzucając się szczupakiem do drzwi.

***
Portal był przestarzały, kapryśny i stabilizowany tylko z jednej strony. Kiedy pół godziny później syn Władcy Ciemności wypadł z drugiej jego strony wyglądał jak zdjęty z krzyża. Ktoś podtrzymał go przed upadkiem.
- Widziałem śmiertelnych którzy lepiej wyglądali po torturach... - znajomy głos Riehvena zabrzmiał nad jego uchem. - Dokąd cię podrzucić?
Arael rzucił bratu wdzięczne spojrzenie.
- Do Hiazzy.
- Ojciec się nie ucieszy...
- W gorszą niełakę nie popadnę...
- No nie wiem...

***
Wejście do groty smoczycy spowijał mrok. Arael doczłapał się do niego potykając się co jakiś czas i tłumiąc przekleństwa. W końcu wszedł do środka i natychmiast pojawiający sie nie wiadomo z ką koniec smoczego ogona oplótł go w pasie i przyciągnął naprzeciw olbrzymich, jadowicie zielonych oczu.
"Tęskniłam za tobą kruszynko" - zabrzmiał mu w myślach głos smoczycy.
- Też tęskniłem - jękną bo smoczy ogon miarzdżył mu żebra.
Smoczyca postawiła go na ziemi i momentalnie zmieniła kształt. Zielonooka blondynka rzuciła mu sie na szyje.
- Powiedz, proszę, powiedz ze więcej nie pojedziesz!
- Będę musiał...

***
Rankiem, gdy na palcach wkradał się do Zamku Nieśmiertelnych wiedział że to raczej nie będzie udany dzień. Pocieszył sie jedynie tym, że klęcząc odciąży trochę obolałe stopy....

Arael - 2007-10-20 11:01:20

- Ojciec chce cię widzieć... - oznajmił Danael. Delikatna uroda i łagodny uśmiech sprawiały że wyglądał jak anioł. Ton jakim wymawiał słowa czynił go raczej szatanem.
- Kurwa...
- Och, jak możesz tak mówić o Jego Cesarskiej Mości.... - aksamitny głos był pełen niemal autentycznego żalu.
Arael wydał z siebie jakiś nieokreślony pisk, po czym odwrócił się i szybkim krokiem pomaszerował w stronę sali tronowej. Śmiech anieloskrzydłego uderzył go w plecy jak smagnięcie bicza.

Ogromne wrota rozwarły się bezgłośnie. W śmiertelnej ciszy kroki odbijały sie ehem. Arael bał się własnych myśli by go nie zdradziły. Liczył kroki... 1.2..3...4... ... .. ... Uklęknął.
- Wzywałeś mnie, Panie. - Powiedział.


gdy wreszcie znalazł się w swojej komnacie każdy nerw jego ciała przeszywały dreszcze. Uspokoił się.  Chwile nie był w satnie robić nic... Później zdenerwowanie powoli minęło.

"ciekawe co robi reszta" - zastanowił sie, niemal odruchowo szukając umysłu Dacena. Znalazł pół elfa logującego się na forum. Zaśmiał sie głośno. "Tego jeszcze nie było, żeby ef słuchał się syna Władcy Ciemności!" Chwile pośmiał sie z elfa po czym wrucił umysłem do siebie. Mimo że strach i upokorzenie związane z wizytą na dywaniku u Jego Wysokości minęły, nadal nie czuł się dobrze.

"Kilka dni temu chorowała Nakata.. Później Lilith...." - pomyślał smętnie.
"Nie dam się! Jestem synem swojego ojca, i się kurwa nie dam! Tego jeszcze brakuje, żebym dał rozłożyć się grypie!"

Arael - 2007-10-20 13:16:41

- Oj coś nasza Arielka słabo dziś wygląda. - Kadar uśmiechną się złym uśmiechem bladych ust.
- Zadaje się z elfami to go pokarało. - Danael bawił się loczkiem złotych włosów. - Arielka, co ci?
- WYJAZD Z MOJEJ KOMNATY DRANIE! - krzykną Arael gniewnie
- Och, jaki podenerwowany... - mruknął Kadar siadając po prawej stronie łóżka na któym leżał w ubraniu Arael. - Ty patrz, nawet glanów nie zdjął... A ponoć go uwierają...
- Może on lubi jak go boli, Ka? Skąd mnie two wiedzieć? - Danael usiadł z drugiej strony.
- Starczy jednego masochisty w rodzinie... Choć pupilek Riehvena mógł wdać sie w swojego opiekuna...
- Dajcie mi spokój... - jęknął Arael - Skończyły się wam elfy do torturowania, czy co?
- No patrz, Dan, takie małe to to a takie wyszczekane...
- Wiesz, Ka... Myślę czy by aby nie należała mu się mała lekcja pokory?
- Bawcie się słabszymi od siebie. - syknął Araela komnata nagle zmieniła się w lustrzany labirynt. Kadar i Danael rozejrzeli się bezradnie. Araela nigdzie nie było. Wyjścia z komnaty również.
- Bezczelny dzieciak. - sykną Kadar.
- Bezczelny ale głupi. - dodał Danael, ruchem ręki otwierając w powietrzu portal. - Idziesz ze mną czy wolisz bawić się w jego gierki.
- Idę. Idę... Tylko coś mu powiem... MAŁY! SPARTOLIŁEŚ TE ILUZJE! WAMPIRY NIE MAJĄ ODBIĆ!

Arael - 2007-10-21 19:46:44

"KUUUUUUUURWAAAAAAA!" Wrzasną w myślach Arael kiedy pochwyciły go smocze szpony. Iluzj którą sie okrył nikt nie miał prawa przejrzeć, chyba że Jego Wysokość pofatygował by swoje jestestwo. Jak widać jednak smoczyca miała to gdzieś. Syn Władcy Cimeności zmusił sie do usmiehu.
- Witaj, kochanie... - powiedział nadając glosowi słodkie barwy, choć w tej chwili postokroć wolał by zagrzebać się w pierzyne i spać do jutra.
"coś nie tak, maleństwo" - troskliwy głos Hiazzy zabrzmiał w jego umyśle. Wszystkie magiczne osłony trafił szlag i Araelowi pociekła krew z nosa.
- Nie, nic... troszke źle sie dziś czuje... - odpowiedział, wycierając twarz rękawem galowego munduru. Był pewien że widząc to Danael postawił by go przed plutonem egzekucyjnym za obraze symboli. Ta myśl poprawiła mu chumor. - Rano mam wracać do Zamku Nieśmiertelnych. Jest jakaś bzdurna narada na której musze być choć nikogo nie będzie interesować co mam do powiedzenia.
Taka była prawda. Jako Mistrz Iluzji nie miał żadnej realnej włądzy. Był błaznem. Szkoda że niezbyt smiesznym.
"O nic się nie martw. Ja się wszystkim zajme" - Stwierdzila smoczyca zwalniając uścisk szponów a Arael spadł na coś miękkiego i ciepłego co zidentyfikował jako olbrzymiął pierzyne wypchaną anielskim pierzem. - "A teraz ściągaj glany..."
- ???
"JUŻ!"
Posłusznie wykonał polecenie. W tym czasie smoczyca przybrała swą ludzką postać a przed synem Włądcy Ciemności pojawiła się miska z wodął. Woda pachniała ziołami i jarzyła się lekko na różne kolory.
"To musi ci pomóc"



***
Kiedy następnego dnia wysiadał z pocągu na dworcu w Szczecinie miał potwornego kaca moralnego przez wszystkie złe uwagi jakie wypowiedział kiedykolwiek na temat smoczycy. Całą noc opiekowała się nim, rozpieszczała, podsuwałą łakocie, leczyła... Kiedy obudził się s krzykiem czuwała aż zasnie spowrotem... Dzięki niej następnego dnia miał dość siły, by wspomorzony podwójna kawą mógł kłucić się z braćmi jak ruwny z równymi.

Arael - 2007-10-26 20:10:52

- Ufff.... - Arael oparł sie o drzwi komnaty i wypuścił oddech.

Pomyślał że zaraz będzie musiał iść do Hiazzy.. szczęściem smoczyca jednak pobalowała, więc nie będzie mu robić wymówek...

Zebrał się w sobie..

Trzeba iść...

Arael - 2007-10-27 07:23:48

Jak zwykle w sobotę rano Arael wkradał się cicho, na paluszkach do Zamku Nieśmiertelnych. Genialna akustyka korytarzy sprawiła że mimo wszelkich starań kroki rozchodziły się echem.
- Jak tam nocka w ramionach pijanej smoczycy? - zapytał cichy głoski z zza załomu korytarza.
Arael przestał sie silić na ciche skradanie. Riehven wychynął zza zakrętu.
- Tym razem wyglądasz na tylko średnio zmiętoszonego...
- Potraktuje to jako komplement... - mruknął półprzytomnym Arael.
- A nie irytuje cie to, że ty dwa stulecia starszego smoka...
- Smoczyce...
- Nie ważne....
- ...
- Dwieście lat starszą smoczyce traktujesz jak równorzędnego part.. równorzędną pranerkę w życiu, a Naarion dwa tysiące lat starszego od ciebie smoka używa jako wyścigowego wierzchowca?
- Myślałem że chociaż ty nie będziesz mi dokuczał...
- Na szacunek trzeba zasłużyć braciszku...
- Co ty masz na myśli...
- Nic, absolutnie nic...
- Tak myślałem.
- Ojciec che cie widzieć.
- Kurwa...
- Jak ty mówisz o Jego Wysokości
- ...

Arael - 2007-10-27 09:32:30

Nagłe szarpnięcie za ramie i już Arael leży przygnieciony do ziemi butem Kadara.
- Czego chcesz?! - ciche warknięcie od strony podłogi.
Książę Krwi uśmiecha się. Jego uśmiech zawsze robi takie samo wrażenie.
- Ta iluzja ostatnio.. Wiesz że to był paskudny numer braciszku? Powinieneś się nauczyć że tak się nie robi...
- Zo.. staw.... mnie! - wydusił Arael z trudem bo zaczynało mu brakować powietrza.
- Powinieneś nauczyć się szacunku do starszych, mój mały...
Granatowo-czarna błyskawica posłała Kadara pod przeciwległą ścianę. Riehven jak zawsze pojawił sę bezbłędnie.
- Sam bym sobie poradził... - mrukną Arael wstając i otrzepując ubranko.
- Tak, maleńki... Z pewnością. - Szermierz Ciemności cofną srebrny sztylet od gardła przypartego do ściany wampira. - Chce tylko zaprosić was na małą zabawę... Nic więcej. - póelf uśmiechną się chowając broń.
- Ciekawy sposób składania zaproszeń... - zauważył Kadar starając się na powrót przybrać pewną minę.
- Wolał byś pergamin wypisany krwią dziewicy zabitej o wschodzie księżyca, prawda? - Mrukną Arael patrząc spod byka na brata.
- Nie. Wolał bym rzeczoną dziewice...
- Dobra, dziewice wy moje, idziecie czy mamy zacząć bez was? - Zaśmiał się Riehven.
- Wszyscy już są? - zdziwił się Kadar
- No poza Ordą. idziecie?
- Sam jesteś, kurwa, dziewica... - mrukną Arael
- To dziewica czy kurwa? - zastanawiał się Kadar.
- IDZIECIE CZY NIE?
- Eh, braciszku.. Czy ja kiedykolwiek zrezygnowałem z twojej popijawy? - Kadar uśmiechną się. - Choć młody, później omówimy kwestie szacunku dla starszych...

Arael - 2007-10-27 11:23:27

- Młody, leć po ogórki!
- Czemu ja?
- Bo ja tak każe.
- Nie...
<SPLASH>
- Jesteś tu jeszcze?
- Dobra, dobra.. Już idę...
Drzwi za Araelem zamknęły się.
- Dobra, chłopaki, obstawiamy w czyim łóżku obudzi sie mały!

Arael - 2007-10-27 13:09:22

Rinviel siedział na długiej sofie, a Arael leżał z głową na jego kolanach...

- Zapisałeś się na obiady...
- tak..
- A ubezpieczenie masz...
- tak...
- A zgłosiłeś jakiego języka chcesz się uczyć...
- Nie..
- To ważne
- Zgłoszę...
- Nie zapomnij!
- Zgłosze!!!

Z drugiej strony pokoju Naarion z Danaelem przyglądali im sie ciekawie.
- Uroczy są, nie sądzisz? - Zapytał Narrionn.
- Nie. - odpowiedział Danael...
Pili dalej.

Kadar spał smacznie pod stołem... Nie był przyzwyczajony do niczego mocniejszego od wina.

Arael - 2007-10-27 13:26:26

- Maleńki nie śpij... - Riehvien uśmiechnął sie promiennie.
- Nie śpię... - Mrukną Arael nie otwierając oczu.
- Widze... - Półelf wziął młodszego brata na ręce.
- Więcej się z wami nie zakładam... - mruknął Naarion.
- Za bardzo wierzysz w dzieciaka... - skomentował Danael...
- Dobra chłopcy, ja idę.. A wy ustalcie wspólną wersje tego co mu rano wmówimy. - W oczach Riehvana błysnął radosny ognik.
Kiedy półef przekraczał próg Danael odezwał się.
- I tak będzie lepsze od prawdy...
- Słyszałem! - z za drzwi odkrzykną półelf.
Wzrok Naariona padł na śpiącego pod jego stopami Kadara.
- Wiecie, mam chyba pewien pomysł... - powiedział z szatańskim uśmiechem.
Rozległ sie cichy trzask i Król Cieni zniknął, zabierając ze sobą nieprzytomnego Księcia Krwi.

***
- Myślisz ze tak będzie dobrze? - Naarion krytycznie patrzył na swoje dzieło.
- W sumie.. Eh, dlaczego muszą leżeć na moim łóżku?
- Przecież i tak Ari by się w nim znalazł...
- ...
- Chciał bym widzieć rano ich miny...
- Zobaczysz...
- Masz na podglądzie moją komnatę?!
- Och, nie gniewaj się.. W tym zamku tak mało sie dzieje...
- Skoro oni spiął w moim łóżko to ja...
- śpisz u Ariego.
- Dlaczego?
- Sam dobrze wiesz, dlaczego, Ri... Ufam ci jak rodzonemu brat.. A to znaczy że wcale.

Arael - 2007-10-29 10:59:46

- Orany ... czy ty mysli że ty.. że ja. że my... - jąkał się Arael
- Nie. Myśle że zorbili nam paskudny kawał. - Burkną Kadar ubierając buty. - Ale wiesz co.. Tak profilaktycznie.. NIKOMU O TYM NIE MÓW!

Arael - 2007-10-29 11:03:47

- Gotów na konceryt? - Smoczyca tryskała radościął.
- Jak zawsze kochanie... - jęknął Arael licząc że następny głośny dźwięk nie rozerwie mu głowy.
Jednak koncert udał się wsapniale, nawet osytrykac, obcierające glany i kompletny brak forsy nie przeszkodziły w tytm by szaleć do utraty sił.

Natomiast zwleczenie się o piątej rano i udanie na pociąg ocierało sie o granice morzliwość. Jednak nie takie rzeczy się już przez te dwa tygodnie robiło :) I w końcu po licznych niewygodach podróży, głodny, żmęczony, obolały syn Władcy Ciemności dostał się do pięknego miast zwanego Szczecinem.

Arael - 2007-11-16 08:16:48

- Daaaaaaaannnnnn! - Zawołał Arael za idącym po korytarzu danaelem.
Anieloskrzydły odwrócił sie.
- Nie masz nic do załatwienia u siebie?
- Co?
- No w północnych prowincjach...
- Nie.
- A nie pojechał byś tam ze mnął?
- Gupi jesteś, Ari, wiesz???

***
- Kaaaaadaaaaar...
- Ke? Co ty chcesz dzieciaku???
- Nie jedziesz przypadkiem do siebie???
- Nie...
- A na pewno? No weź... Dam ci Nightwisha... Albo Mp3 ci zostawie na tydzień... Bądź dobrym bratem...
- Zjeżdżaj błaźnie...

***
Desperacja...
- Rieeeeehveeeen...
- Tak, kociaku?
- -"
- Nie jedziesz przypadkiem do siebie???
- Wiesz.. Satrsi zżucili mi na głowe pół imperium, nie bardzo... A co cie na północ ciagnie??
- No bo ja bym .. n o ten.. bo w Szczecinie nie ma śniegu a wszędzie jest... No weź ze mną pojedź, wiesz że mi ojciec zabronił samemu się po Imperium włóczyć.. No Ri.. Prosze!!! Ty mnie zabierzesz na pólnoc a ja będe kochanym braciszkiem i w ogóle...
- Sory, kotek, nie tym razem... Mam misje dyplomatyczną w Dark Kinghdom...
- Co Zoiek ma czego ja nie mam?
- Temperament...

***
- Mały, coś taki struty?
Arael siedział na murach i gapił się w popielna pustynie. Naarion - najstarszy podszedł do niego i spróbował podążyć za jego wzrokiem. Natrafił na pustkę.
- E... nic... - mruknął Arael.
- Ri ze mną rozmawiał.. I Dan.. I Ka... Więc wciskanie kitu możesz sobie darować...
Ari wydał z siebie bolesny jęk.
- Wiesz, za tydzień, dwa, i w tym twoim Szczecinie tez będzie biało...
- Eh.....
- No już mały,. nie smutaj się... - Naarion uniósł w górę dłoń, a od północy powiał gwałtowny, zimny wicher. Na niebie zaczęły zbierać sie chmury, a po chwili białe płatki zaczęły opadać na popielną pustynie u stup Zamku Nieśmiertelnych.
- W zamian chce na weekend twojego laptopa, dyskografie Nightwisha i Terionu. I wisisz mi jeszcze przysługę, ale to w swoim czasie...
- Dziękuje, Królu Cieni... - Arael wstał i skłonił sie przed bratem. A później stanął wpatrzony w taniec białych płatków.
"Śnieeeeg"

Arael - 2007-11-25 19:46:58

Aael stał przed drzwiami gabinetu Riehvaena z wyrazem twarzy jakby powstrzymywał wymioty.
"Może dam rade.. może jednak.. cholera, nawet na bilet z powrotem mi nie starczy..." - pomyślał i nacisną klamkę jednocześnie przywołując na twarz słodki uśmiech.
- Cześć Ri!!!!!!!!!!!!!
- Cześć kotek...

- - "

- Ri... Mam sprawę... - Arael przysiadł na biurku Riehvena.
- No widzę - Na twarzy starszego pojawił się zły uśmieszek.
- Skończyła mi się kasa... - Wyznał Ari spuszczając oczka.
Uśmieszek trzeciego z książąt stał się jeszcze bardziej niepokojący. Riehven spokojnie otworzył szufladę i coś z niej wyciągnął.
- Wiesz maleńki... Mam dużo pracy... - oznajmił, wsuwając coś z pasek Araela. - Spadaj.
Arael popatrzył na niego zdziwiony, po czym zlazł z biurka, zarabiając przy tym od brata klapsa w pośladek i z burakiem na twarzy wyszedł za drzwi.

Od razu sprawdził co takiego znalazło się za jego paskiem.

- Dwie dychy??????
- Za tydzień widzę cię u siebie!!!! - dobiegł go głos za drzwi.
Książę ciemności westchną z rezygnacją.

Shinju - 2008-07-12 18:34:35

http://republika.pl/blog_lv_3930315/5987549/tr/ari.jpg

no coment men....

Arael - 2008-07-12 18:36:34

- Shinju!!! Nigdy więcej nie wpuszczę cię do Darklands z aparatem!!!

....
Arael popatrzył na małe demoniątko uśmiechające się z najczystszą niewinnością...
...

- Wredna podglądaczka =="

Arael - 2008-09-26 16:33:04

- No no.. dawno cie tu nie było braciszku. - koci uśmiech rozciągną usta Riehvana.
- Jakoś tak wyszło... - Arael odpowiedział lekkim półuśmieszkiem.
- Tęskniłem... - Półelf pogładził go po policzku.
- Wiesz... - Arael ujął go za nadgarstek, odsuwając dłoń od swojej twarzy. - Wiesz... moja uczennica udowodniła mi coś ważnego.. Ból to tylko iluzja.. A ja jestem mistrzem iluzji braciszku.

Kiedy książe ciemności odchodził jego kroki uniosły się echem nad jękiem zwijającego się na podłodze Riehvana.

Arael - 2008-10-15 16:42:22

Drzwi sali tronowej nie otworzyły się, a mimo to ktoś nowy pojawił sie przed siedmioma tronami. Wszyscy, nawet Jego Cesarska Mość drgnęli ledwie dostrzegalnie. jedynie Orda, pogrążony w wiecznym śnie nie zareagował na pojawienie się Ostatniego z Demonów.

Ostatniego ale nie najsłabszego.

- Gdzie on jest? - Zapytał Ból omiatając spojrzeniem białych oczu pięciu książąt i Władce Ciemności.
- Może trochę szacunku? - Przez zaciśnięte gardło rzucił Naarion.
Demon zaśmiał się. Wyją z kieszeni paczkę dziwnych,czarnych papierosów i wyjął jednego. Zapalił zdobioną motywami kości i czaszek srebrną zapalniczką.
- Do kogo? Istniałem zanim narodzili się pierwsi bogowie. I gdyby nie ta cholerna przepowiednia istniał bym nadal nie służąc nikomu poza samym sobą. Pytam gdzie ta oferma której podobno mam być podległy?
- Udał się do innego świata. Chce poznać życie zwykłych ludzi.
- To pozna. Otwórzcie mi portal. - Demon zaciągną się i wypuścił smużkę dymu w kierunku swoich rozmówców.
Naarion wahał się chwilę.
- Otwórz mu portal. - Ciche polecenie Keriona natychmiast przyśpieszyło jego działanie.
Ból uśmiechną się i ruszył w stronę przerwy w czasoprzestrzeni.
- czekaj! - Riehvan poderwał się z swojego tronu. - Co chcesz zrobić?
Demon odwrócił się. Uśmiech na jego ustach odbił się bladością na twarzy pólelfa.
- Najpierw udowodnie mu że nie jestem iluzją. A później się zobaczy.

Arael - 2008-11-01 12:32:47

Arael pisząc na komórce obserwował jak jego palce stopniowo sinieją... nie ogrzewany wagon wyludniał się powoli i teraz nawet ludzkie oddechy nie rozgrzewały powietrza... książę ciemności otulił się w płaszczyk, naciągając kaptur... Riehvan przekazał że nie może po niego przyjechać... cóż... autobusy w mieście wampirów po zmroku nie były zbyt bezpieczne, ale skoro nie ma wyboru...
wysiadł przemarznięty, trzęsąc się jak w febrze...
przeszukał portfel... w środku był krzyżyk i 15groszy.
no to jadę bez biletu... o 22 nikt normalny nie będzie sprawdzał biletu. pomyślał.
przystanek dalej ledwie zdarzył wysiąść uciekając przed kanarem. To było za wiele nawet dla kogoś tak cierpliwego. Gdy szedł przez zasnute mgłą miasto nikt nie odważył się wejść mu w drogę. Do mieszkania wpadł z zamiarem bratobójstwa i zamachu stanu. Nie zdarzył wejść gdy Naarion udzielił mu ostrej reprymendy za to że żyje... zgaszony usiadł cicho w kącie i wkrótce zasną.

Arael - 2009-03-15 10:36:41

Drobna postać, z plecaczkiem przerzuconym przez plecy podniosła oczy na ciężką, kutą bramę Zamku Nieśmiertelnych.
- Nie wierze że tu jestem... - Westchną Arael i uniósł dłoń, a kolosalne skrzydła rozwarły się z przerażającym jękiem zawiasów.
Z westchnieniem wszedł w obrąb ciężkich murów...

...chwile później leżał już totalnie obśliniony i wywłoszony przez Mistyczną Bestię Polującą Na Smoki.
- Złaaaź! - Jęknął wyczołgując się spod potwora.
- Ari? - Znajomy głos Riehvana zabrzmiał nad uchem. - A ty tu skąd...
- Z Nibylandi... z przesiadką w Assa. Zabierz ze mnie to bydle!!! - Jękną.
Brat zachichotał i przywołał Mistyczną Bestię Polującą Na Smoki, która ufnie położyła się przy jego stopach.
- Ri.... Od kiedy nosisz oficerki? -  Arael zmarszczył brwi.
- Pasują mi, prawda?
- Nieszczysz idee...

***
W Zamku Nieśmiertelnych panował klimat wczesnej, pochmurnej wiosny. Biorąc pod uwagę iliść boskich klątw rzuconych na te ziemię był to i tak swego rodzaju sukces, który najstarszy z braci przypłacił poważną utratą siły. Teraz, podtrzymywany przez Danaela i Riehvana, przyglądał się rozległej panoramie z jednej z wierz.
- Czy nie pięknie zakwitły nam kaktusy?? - Westchną Danael.
- Endemity są doprawdy zaskakujące. - Zawtórował Riehvan.
- Jak nie zabierzesz tej ręki to ci ją połamię. - Mrukną Naa.
Riehvan zabrał rękę.
- Wiecie że Arael przyjechał? - Zmienił temat trzeci księżę.
- Ojciec się ucieszy...
- Albo każe go w końcu rozstrzelać...
- Nie każe. Zdrajców się przecież wiesza.

***

- Ojcze.. wróciłem.
- Na stałe?
- ...

***

Z okazji urodzin Keriona zamek był pełen gości. Arael nawet nie zdziwił się wieścią, że jego pokój jest zajęty. W końcu miało go nie być.
- Możesz spać u mnie. - Zaoferował się Ri.
Arael popatrzył na niego z wyrzutem.. i poszedł spać na podłodze w sali fortepianowej.

Arael - 2009-03-15 17:58:05

Przekradał się cichutko...
... Może w panującym zamieszaniu nikt nie zwróci na niego uwagi i...

CAPS!

Nie zdążył nawet krzyknąć gdy ktoś złapał go za kołnierz i pociągną w tył.
- Dokąd to... nie porozmawiasz z braćmi? - słodki głos Riehvana zabrzmiał nad jego uchem. - O... jakiś ty mięciutki... Obrosłeś w sadełko.
- Ri, odwal się! Aghhhh! - książę krzykną gdy w szamotaninie brat wykręcił mu rękę. Popędzony kopniakiem wylądował w jakiejś niewielkiej komnacie. Ktoś podsuną mu krzesło.

Kadar.

- Siadaj i opowiadaj. - Zakomenderował książę krwi. - Co to za Shinigami którego jesteś utrzymankiem...
- Nie użył bym tego słowa.. - Wymamrotał Arael kręcąc młynka palcami.
Naprzeciw niego na dwóch sofach rozsiadło się pięciu pozostałych książąt... W zasadzie to Naarion leżał, jeszcze trochę blady, Danael siedział na oparciu z skrzydłami rozpościerającymi się łagodnie. Orda niczym porcelanowa lalka siedział na kolanach Riehvana, obok którego Kadar rozsiadł się wygodnie z kielichem ciemnoczerwonego płynu w dłoni.
- Więc czemu u niego mieszkasz? - Zapytał Kadar.
- Obiecał mnie ukryć przed smoczycą. - Książę patrzył na własne dłonie.
- W Zamku Nieśmietelnych też był byś bezpieczny. Nie Musiałeś uciekać do Dreamlandu. - Naarion zmaterializował sobie w dłoni woreczek z lodem i położył go na czole.
- Właśnie... Nibylandia to nie miejsce dla księcia ciemności. Ojciec nie jest zadowolony. - Wtrącił się Danael. - Ari.. Ja wiem że nie  byliśmy najlepszymi braćmi... Ale może wróć do nas. To cholerny obciach jak mieszkasz u jakiegoś obcego faceta... Zwłaszcza że ten cały Razjel ma wesołą reputacje...
- Jak potrzebujesz żeby cie ktoś dopieszczał to to też możemy załatwić we własnym gronie. - Dodał Riehvan.
Arael przyglądał im się przez chwilę.
- Jeśli wszyscy każecie mi zostać, zostanę. - Zauważył chłodno.

- Więc zostań.
- Nie myślałem, że to powiem, ale chce żebyś  był z nami...
- Wiesz że ja na pewno cię nie wypuszcze...
- Zostajesz, mały...
Chwile panowało milczenie.
- Wygląda na to ze nie masz wyjścia. - Zauwarzył Danael.

Powietrze zadrgało.. Nieruchoma, dziecięca twarzyczka ordy na chwile ożyła... Jakby roziskrzony cień, widmowa postać podniosła się z kolan Riehvana, choć dziecięce ciało nie drgnęło choćby na cal. Postać w białych szatach była starsza, smuklejsza... Srebrne włosy były dłuższe .. lecz i tak dało się rozpoznać w nim śpiącego. Powoli podszedł do zamarłego w pełnym zdziwienia zachwycie Mistrza Iluzji, przykucną, dotykając widmową dłonią jego policzka.
- To twoja droga Artaelu.. Powinieneś iść tam, dokąd prowadzi cie serce.. Dziś nas opuszczasz. Będę oczekiwał dnia twojego powrotu. - powiedział rozpływając się w tysiącu drobnych iskierek.

Arale uśmiechną się.
- No, to jutro jadę do miasta cudów a później wracam do Razjela i jego kota.

Arael - 2009-04-10 09:54:26

Arael okupywał  Imperialnego neta.
- Ktos mi powie czemu to jest takie.. khem.. dziwne? - Zapytał, widząc że strony trochę jakby nie tak wyglądają.
- Cenzura. - Riehvan uśmiechną się promiennie. - Ponieważ twoja zabaweczka się rozpowszechniła, musieliśmy wprowadzać parę środków ostrożności.
- Straszni jesteście. - Jękną i zaczął przeglądać fora. Na Krajobrazowiczach coś go powaliło. Bez namysłu wrzucił to na Magiczny.

Elf do bicia napisał:

W skomplikowanych, hierarchicznych strukturach administracyjnych wyższych uczelni łatwo się zgubić.
Jeśli chcemy coś załatwić warto wiedzieć, co kto może.

REKTOR
Przeskakuje najwyższe budynki za jednym zamachem. Jest silniejszy od lokomotywy
i szybszy od pocisku. Chodzi po wodzie. Rozmawia z Bogiem.

PROREKTOR
Przeskakuje niskie budynki za jednym zamachem. Jest silniejszy od lokomotywy parowej.
Czasami dogania pocisk. Chodzi po wodzie, gdy morze jest spokojne.
Rozmawia z Bogiem, jeżeli otrzyma specjalne pozwolenie.

DZIEKAN
Przeskakuje niskie budynki z rozbiegu i o tyczce. Jest prawie tak silny jak lokomotywa parowa.
Potrafi strzelać z pistoletu. Chodzi po wodzie na krytym basenie. Czasami Bóg zwraca się do niego.

PRODZIEKAN
Ledwo przeskakuje budkę portiera. Przegrywa z lokomotywą. Czasami może trzymać broń bez obawy o samookaleczenie.
Bardzo dobrze pływa. Rozmawia ze zwierzętami.

PROFESOR
Obija się o ściany próbując przeskoczyć jakikolwiek budynek. Może zostać przejechany przez lokomotywę
Nie dostaje amunicji. Pływa pieskiem. Mówi do ścian.

DOKTOR
Wbiega do budynków. Nie wytrzymuje konfrontacji z ręczną drezyną. Moczy się pistoletem na wodę.
Utrzymuje się na wodzie tylko dzięki kamizelce ratunkowej. Bełkocze do siebie.

PANI Z DZIEKANATU
Podnosi budynki i przechodzi pod nimi. Zwala lokomotywę z torów. Łapie pocisk zębami i go rozgryza.
Zamraża wodę jednym spojrzeniem. Jest Bogiem.

Arael - 2009-09-27 10:49:07

Kiedy ostatnio był w Darklands?
Arael uśmiechną się lekko. Może według rachuby Zamku Nieśmiertelnych nie upłynęło dużo czasu, ale i tak cieszył się że znów może być w domu.
Z wzruszeniem w oczach błądził po zamczysku, przekonany że nigdzie Ciemność nie pachnie tak uwodzicielsko, nigdzie powietrze nie smakuje tak elektryzująco jak w domu.
Pod wieczór postanowił wreszcie pokazać się Jego Cesarskiej Mości. Gdy wszedł, jego uwagę przykuły resztki strzaskanej zbroi, z wyraźnie nieżywą już zawartością, leżące w jednym z kątów.
- Co to jest? - Zapytał, korzystając  z tego że prócz zwłok i Imperatora nikogo nim, więc może być trochę mniej oficjalny.
- Palladyn. - Władca Ciemności wzruszył ramionami. - Wytrwały był, przypełzł tu aż z lochów.
- I co, będą tu leżeć takie zwłoki? - Zapytał unosząc brew.
Jego Ceasarska Mość wzruszył ramionami.
A później obaj wybuchnęli śmiechem.

Gdy Arael wracał do siebie nawet nie zdziwił się, kiedy ktoś złapał go za peleryne i wciągnął do jednej z komnat.
- Z braćmi się nie przywitasz?
Szarpiącym okazał się oczywiście Riehvan. W komnacie byli wszyscy, łącznie z pozostającym w wiecznym śnie Ordą.
- Nie no, miałem zamiar... - Wymamrotał Arael kiedy nie - sam niepewien jak, znalazł się w fotelu. Na stole pojawiło się wino. - Nie, nie pije z wami. Znowu pierwszy odpadnę a wy będziecie sobie robić jaja...
- Wiesz co... zadziwiasz mnie mały. - Kadar błysną wampirzymi zębami. - Mówisz zupełnie tak jakbyś miał coś do gadania.

Arael - 2010-07-19 23:13:47

Uderzenia kroków niosły się echem po sali. Arael zatrzymał się przed tronem swojego ojca, pochylając się w wdzięcznym ukłonie.
- Chciałeś mnie widzieć.
- Przemyślałem kwestię zaproszenia twoich ... przyjaciół ... do darklands. Odpowiedź brzmi : nie. Budżet Imperium nie może sobie na to pozwolić.
- Ale...
- Nie masz prawa do ale. - Głos Keriona zabrzmiał raczej chłodno.
- Rozumiem, Ojcze. - Książę Ciemności skłonił się raz jeszcze.
- To nie wszystko. Pojedziesz pomóc przy pracy swojej dawnej mentorce. Kilka dni zdala od cywilizacji na pewno ci pomoże. - Oznajmił. - Później, jak chcesz, możesz pojechać do Miasta Cudów.
- Skoro taka jest twoja wola. - Arael skłonił się jeszcze niżej. - Czy mogę już odejść?
- Tak.

Arael - 2010-08-05 22:39:43

Imperium zmieniło się przez czas nieobecności Araela. Przede wszystkim wreszcie podpisano pokój z resztą świata. Darklands cywilizowało się. Był internet - choć działał mizernie, kablówka (choć nie w samym Zamku Nieśmiertelnych, bo Jego Wysokość uważał to za deprawującą durnotę) no i niedaleko Zamku wkrótce miał zostac otwarty pierwszy Darklandski market.
Bracie Araela też się troszkę ucywilizowali. Przynajmniej z pozoru. I przestali traktować go jak chomika. Też przynajmniej z pozoru.

Chochliczka, opiekunka Besti Polującej Na Smoki była dla Araela jak młodsza siostra. Opiekował się nią, czasem pomagał, czasem miał ochotę zabić, czasem nawet był tego bliski. Była dwa lata młodsza, chodziła do tej samej co on szkoły. I teraz z dumą prezentowała swojego "Troliczka"

Troliczek - a w woli ścisłości - troll rzeczny miał dwa metry wzrostu, kolor skóry balansujący pomiędzy zielonym a niebieskim i wydawał się poza tą skórą mieć tylko kilka sterczących gnatów. No i przepaskę na biodrach, co było u trolli niezwykłym przejawem skłonności.

- Jestem Grońciuniek. - Przedstawił się, wyciągając szponiastą łapę. Trzeba było przyznać że była to bardzo czysta łąpa, a szpony nosiły nawet ślady maniciuru, dokonanego za pewne piłą tarczową.
- Arael syn Keriona.
- To dla mnie zaszczyt, książę. - Troll skłonił się lekko.
Araela zaskoczyły dwie rzeczy - pierwsza -  że troll zna więcej niż sześć wyrazów. Druga - że chyba jest w stanie polubić tego trolla.

***

- Kadar, łap go! - Riehvan klepną brata w ramie, samemu ruszając w stronę równoległego przejścia.
- Tym razem nam nie zwieje! - obwieścił mściwie wampir.
- Po moim trupie, słyszycie! - Arael szybko skręcił w boczny korytarz i dał nura schodami w dół.
- Naruś, jesteś tam? - Zawołał w dół półelf.
- Jestem! - Odezwał się gdzieś poniżej Araela głos maga.
- Cholera! - mistrz iluzji zamarł w pół kroku.
Zniknął, ale pole anty magiczne momentalnie ujawniło go na powrót. Bracia dopadli go jak stado kruków rzucających się na padlinę.
- Zostawicie mnie! Tak nie można! To nie humanitarne! - protestował książę.
- To darklands. - Przypomniał mu Riehvan. - Poza tym spójrz, jak pięknie wyglądasz! - dodał, unosząc w jego stronę lusterko.
Arael zmierzył go wściekłym spojrzeniem, po czym jego wzrok przeniósł się na zwierciadło. I musiał szczerze przyznać ze nawet pasuje mu ta różowa sukienka.

Arael - 2010-08-18 09:44:51

Kolejnej nocy nie mógł zasnąć. Nie rozumiał. Przecież kiedy wyjeżdżał z Wioski Indian był zdrowy. Czół się w pełni sił... Co to niby miało być, zmiana ciśnienia?

Książę Ciemności spróbował skupić wzrok w jednym miejscu, ale świat nie przestał wirować. Zawroty głowy nie były silne - nie utrudniały chodzenia, nie zwalały z nóg. Świat po prostu bardzo powoli przesuwał się, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, jednocześnie umykając lekko w lewa. Arael poczuł jak robi mu się niedobrze. Zdusił to uczucie. Nie będzie robił z siebie ofiary. Nie przy ojcu.

Jego Wysokość oczywiście spał smacznie w swojej komnacie. Ale to że spał, nie znaczyło że nie słyszał wszystkiego co dzieje się w Zamku Nieśmiertelnych, że nie zbudzą go kroki bosych stup księcia, gdy ten przeszedł do kuchni by napić się wody. Nie pomogło. Nigdy nie pomagało.

Pamiętał, że kiedy był młodszy też miał zawroty głowy. Dużo silniejsze. Przeszły i uznał że nie ma się czym martwić. Wyglądało na to że jednak ma.

Nie ukrywał że się źle czuje. Kilka razy zauważył nawet , że kręci mu się w głowie. Spokojnym, lekko nadąsanym tonem, tak by uznano że zwyczajnie marudzi. Zawsze kojarzono go z marudą. To było normalne. Marudzi, zmyśla. Wiedział że takie zachowanie zignorują prędzej niż gdyby siedział cicho. Z resztą kiedyś już ganiał po uzdrowicielach z powodu tych zawrotów głowy. Odprawili go wzruszeniem ramion. Nie miał zamiaru tego powtarzać.

Spał mało i raczej niespokojnie. Łóżko wydawało się za twarde, chociaż zawsze umiał się wyspać choćby na kamieniu. Bolała go głowa. W ten szczególny sposób towarzyszący próbie skupienia się, próbie użycia magii. Siłą sprowadzał się z powrotem, wybudzał z mimowolnego transu, zabraniając swojej duszy wymykać się na nocne przechadzki. A później na godzinę czy dwie zapadał w sen, nie dający odpocząć sen pełen wizji bardziej realnych niż rzeczywistość.

Stragan przy cmentarzu.
Assa.
Obraz pełen żółtych kwiatów. Nie pamiętał ich nazwy, ale wiedział że kwitną na wiosnę, przed rozwojem liści.
Dziewczyna z koszykiem żonkili.
W niebieskiej sukience.
Ludzie przepychający się w kolejce do sklepu.

Mnóstwo pociągów. Dworce kolejowe, perony, tory... Bał się tych snów. Zawsze coś się przez nie działo.

Rankiem budził się jednocześnie zmęczony i wypoczęty. Wyspał się - jego ciało nie zgłaszało zastrzeżeń. No może dwa razy zrobiło mu się słabo, nogi ugięły. To nic, wstał za szybko. Prawda?
Umysł był zmęczony. Jak po nocy nad zadaniami, po długiej ciężkiej rozmowie. W umyśle panowała cisza. Nie było tysiąca myśli, była pustka. Słowa krystalizowały się dopiero w momencie gdy je wypowiadał, zapisywał. Wcześniej było pusto. Miał wrażenie że każdy dźwięk dobija się echem w jego głowie.

Wiedział ze to minie. Już wcześniej przechodził takie stany. Przychodziły i mijały. Musiał to wytrzymać. Chciał się pożalić, bo wtedy było łatwiej. Tylko nie miał komu.

Arael - 2010-08-18 15:44:18

Jeszcze chwilę po powrocie ze spaceru z Bestią Polującą Na Smoki, Arael drżał z zimna. Na zewnątrz siąpił deszcz, było zimno i wilgotno. Uwielbiał taką pogodę. Taką, w którą nie było przeszywającego mrozu, a mimo to trzeba było spiąć mięśnie żeby nie drżeć z zimna, kiedy wiatr spływał dreszczem po ciele wdzierając się w każdy zakamarek odzienia a drobne krople zmuszały do mrużenia oczu.
    Odezwał się Razjel, opowiadając o Aniołku, którego odnalazł. Aniołek miał ciało antycznego herosa, śnieżnobiałe skrzydła i pochodził wprost z Araelowych koszmarów. Mimo to Księcia Ciemności ucieszył ten telefon. Dawno Razjela nie słyszał.
    Nie żeby tęsknił za tym psychopatą.
    Nie żeby nie tęsknił.
    W głębi serca Arael wciąż pozostawał dzieckiem, któremu brakowało przyjaciół.
    Rozmowa poprawiła mu humor - tego dnia raczej średnio radosny, bo zagadnienie obliczania pH roztworów buforowych wydawało mu się górą nie do obejścia ani przeskoczenia. Oczywiście z nabytym spokojem ignorował wewnętrzny głos żądający od niego poddania i drążył temat dalej, przeszukując kolejne książki i odmęt Internetu. Wierzył w siebie i w to, że wreszcie któregoś dnia zrozumie, o co w tym chodzi. Przez ostatnie lata nabrał nieco uporu. Wiele mu to dawało.
    W każdym razie umówił się z Razjelem na kawę, zapowiedział wizytę w Zamczysku, które opuścił w sposób dość gwałtowny. Oczywiście oficjalnie nie został wygnany... Ale jego obecność była tam jak kij włożony w mrowisko. Miał tylko nadzieje, że minęło dość czasu by burza przycichła i mógł spokojnie zabrać resztę swoich rzeczy. Przyjaźń z Razjelem dawała mu bardzo dużo, ale wymagała udziału katalizatora, jakim dla nich obu był neutralny grunt. Poza tym poza Razjelem w Zamczysku mieszkała też pewna hydra... Której młody książę ciągle nie wybaczył jednego dotkliwego kąśnięcia i nie chciał doprowadzać do sytuacji, w której mógł by wypowiedzieć słowa, których wiedział, że nie wypowie. Bo wiedział, że gdy minie szansa na ich wypowiedzenie będzie długo pluł sobie w brodę.
    Przed Jego Wysokością to ukrywał, ale miał już ochotę wyjechać z Darklands. Denerwował się tutaj. Nie chodziło o to że czół się zagrożony. Owszem, miał swoje problemy - zawsze jakieś miał, ale żyjąc na własną rękę, nie mając nas sobą zwierzchnictwa Jego Wysokości spokojnie mógł je rozwikływać. Teraz jeden nieostrożny ruch mógł uświadomić obecność tych problemów Jego Wysokości - a Kerion albo by się przejął i spróbował interweniować, co popsułoby większość planów Araela, albo je zlekceważył, co z kolei by szóstego księcia bolało, albo - co najprawdopodobniejsze i najgorsze - uznał swoją wobec nich bezradność. Bo na kłopoty Araela tylko Arael mógł znaleźć sposób. A widok Jego Wysokości bezradnego był czymś, czego Książe nigdy w życiu nie chciał oglądać.

GotLink.pl